Nie zawsze więcej znaczy dobrze
Przedmiotem zgłoszonym do sprzedaży była nieruchomość składająca się z jednej działki gruntu zabudowanej budynkiem wolnostojącym.
Zbadana księga wieczysta, dostarczony wypis z rejestru gruntu i informacja z planowanie przestrzennego potwierdzały istnienie nieruchomości składającej się z jednej działki gruntu.
Oględziny nieruchomości potwierdzały te informacje. Nieruchomość położona była w starej dzielnicy, z historyczną zabudową. Nieruchomość ogrodzona była płotem z lat pięćdziesiątych zeszłego stulecia.
W trakcie oględzin i weryfikacji dokumentów dostarczonych przez Właściciela udało nam się dotrzeć do dokumentu potwierdzającego podstawę nabycia (spadek) oraz zaświadczenia z Urzędu Skarbowego, z którego wynikało, że zobowiązanie podatkowe przedawniło się.
I tu okazało się, że wszystko co dobre kończy się. W dostarczonych przez Właściciela dokumentach znaleźliśmy decyzję o wymiarze podatku od nieruchomości. Jakie było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że podatek jest wymierzony od powierzchni dwukrotnie większej niż ujawniona w księdze wieczystej i wykazana w wypisie z rejestru gruntów.
Dokonaliśmy analizy mapy ewidencyjnej i natychmiast ustaliliśmy przyczynę tej rozbieżności. Płot ogradzał nie jedną, a trzy działki. Analiza wykazała, że właścicielem jednej z nich jest Skarb Państwa a drugiej Gmina. Dodatkowo z mapy wynikało, że działka zabudowana domem odcięta jest od drogi, a więc nie ma dostępu do drogi publicznej.
Ustalonym stanem prawnym najbardziej zdziwiony był Właściciel, który był przekonany, że jego Dziadkowie i Rodzice byli właścicielami całej ogrodzonej posesji.
Aby uregulować stan prawny trzeba było zaangażować adwokata, który po blisko trzyletnim procesie uzyskał w końcu pozytywny wyrok w procesie o zasiedzenie. Jeszcze tylko zapłata podatku w Urzędzie Skarbowym, uzyskanie stosownego zaświadczenie i już po blisko czterech latach można było sprzedać nieruchomość.